Hej, hej, hej !
Ogromnie się cieszę z powodu tej pięknej pogody, chętnie bym wyruszyła na jakąś fajną sesję, ale cóż czekam na dostawę ubrań od firm. Mam nadzieję, że szybko do mnie dojdą.
Pamiętacie jak pisałam, że jestem przeziębiona wraz z synkiem. Tak, właśnie tak. Leczyłam siebie i synka naturalnymi sposobami. Michałkowi podawałam syrop z lipy. Tym razem nie pomógł, dwa dni i żadnej poprawy. Więc musiałam zakupić coś mocniejszego na bazie paracetamolu, a drugi syrop ibuprofen. Oczywiście już po jednej dawce było świetnie, a na następny dzień Michał biegał pełen energii. Zawsze stawiam na naturalne składniki, ale czasami zawodzą. Nigdy w życiu synek nie miał antybiotyku, w sumie może to dlatego, że nigdy nie było z nim tragicznie by jechać do lekarza. Odporność ma chyba po mnie. Ja też mało co w swoim życiu chorowałam. Zdarzają się przypadki jak teraz, gdzie przez własną głupotę się przeziębiliśmy, ale cóż już teraz ubieramy się w cieplejsze ubrania :)
Był kiedyś post związany z hartowaniem dzieci. Ja od małego z Michałkiem śmigałam codziennie po dworze, nawet jak miał miesiąc czasu, a temperatura sięgała -15 stopni. Oczywiście to wiązało się z krytyką, że jestem głupia itd, ale przecież każda matka wie co dla jej dziecka jest najlepsze.
Tak czy siak, różne są opinie. Moją już znacie. Na szybko piszę, bo już Michał mnie pogania, gdyż chce iść bawić się do piaskownicy. Wczoraj cały dzień siedział od 10 do 19 czy 20 nawet.
Zobaczcie zdjęcia i moją stylizację. Czekam na komentarze, buziaki :*
Miłego dnia ♥ :*
SWETER- TUTAJ KLIK
PŁASZCZ- TUTAJ KLIK